Wcześniej przeniósł ich tam poprzedni wojewoda, który planował przekształcenie poprzemysłowych zakładów w strefę aktywności gospodarczej. - Nie bardzo widzimy możliwość ożywienia tej strefy poprzez aktywność urzędników - mówił wicewojewoda Ćwik w Radiu Kraków. Jak zapewniał, chodzi o to by urzędnicy pracowali w miejscach, które są łatwo dostępne dla mieszkańców.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicewojewodą małopolskim, Piotrem Ćwikiem.

 

Wyprowadzają państwo urzędników z budynków centrum administracyjnego huty. Wcześniej przeprowadził ich tam wojewoda Miller. Teraz te pomieszczenia będą puste? To koniec tego projektu odnowy poprzemysłowych terenów?

- Oczywiście nie. Zależy nam, żeby ożywić teren „pohuciany” i żeby powstały tam jakieś inwestycje. Przyciągnięcie inwestorów jest ważne. Nie widzimy jednak możliwości ożywienia tej strefy przez aktywność urzędników. To przygotowanie do całościowego projektu, żeby ulokować te wydziały i służby wojewody w miejscach dostępnych dla ludzi, którzy chcą załatwić swoje sprawy. Dla przykładu Kuratorium Oświaty jest na Ujastek. Przeniesienie Kuratorium w tak odległe miejsce jest utrudnieniem dla wszystkich, którzy chcą załatwić tam swoje sprawy. To nauczyciele czy rodzice. Lokalizacja z centrum jest bardziej korzystna. Cała sprawa dotycząca przenosin służb będzie to ciąg logiczny, który jest przygotowywany.

 

Poprzedni wojewoda miał koncepcję utworzenia strefy aktywności gospodarczej. Państwo będziecie to kontynuować?

- Ten teren trzeba ożywić gospodarczo. Z tego się nie wycofujemy.

 

Jednocześnie w zeszłym tygodniu w Radiu Kraków Artur Paszko, prezes spółki „Nowa Huta Przyszłości” mówił, że te dwa projekty – rządowy i samorządowy – są skazane na siebie.

- Na pewno trzeba współpracy podmiotów miejskich i wojewody. Na początek chcemy uporządkować rzeczy związane z naszymi służbami. Potem będą działania w kierunku ożywienia tej strefy.

 

Zgłaszają się inwestorzy zainteresowani tymi terenami?

- Ja tego nie pilotuję. Jest spółka, która ma się zajmować ożywieniem tego terenu. Ten projekt do tej pory był realizowany. Przychodzą kolejne osoby. Trzeba czasu. Jesteśmy na początku naszej działalności. Wielość spraw powoduje, że potrzebujemy czasu.

 

Wyprowadzka tych urzędników nie oznacza odejścia od programu ożywienia gospodarczego tej części Nowej Huty?

- Nie. Wszyscy tego chcemy. To jest potrzebne dla tego miejsca.

 

Te pomieszczenia nie będą teraz puste?

- Nie. Nie wyprowadzamy stamtąd wszystkich urzędów. To zależy od specyfiki pracy służb, czy ludzie tam przychodzą czy nie. Są takie wydziały, gdzie nie przychodzą interesanci.

 

Zmianę na stanowisku wojewódzkiego komendanta policji krytykuje prezydent Krakowa i niedawny marszałek Małopolski. Jacek Majchrowski mówi, że takich zmian nie dokonuje się tuż przed ŚDM. Marek Sowa dodaje, że generał Dąbek był wybitnym fachowcem. To rzeczywiście dobra zmiana?

- Pan generał jest wybitnym fachowcem. My nie mamy innego zdania. Każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii. Pan prezydent i marszałek może to robić. Nie możemy jednak odmawiać kompetencji tym osobom, które mogą doprowadzać zmian. Jak odchodzi komendant to nie pada cały projekt ŚDM. Zadania będą kontynuowanie. Jest element stabilizacji. Jeden z zastępców pozostaje. To ten, który pilotował temat ŚDM. Z całym szacunkiem do prezydenta i posła Sowy, nie można odmawiać uprawnień organom, które mogą dokonywać zmian.

 

Nie lepiej było poczekać 5 miesięcy i zrobić to po ŚDM?

- Dobrze, że ta decyzja została podjęta. Mamy to za sobą. Trzeba się skupić na pracy. Jest nowy komendant. On da sobie radę przy ŚDM i nie tylko. Komenda nie zajmuje się tylko ŚDM. Chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców Małopolski.

 

W przyszłym tygodniu będzie spotkanie poświęcone pracy operatorów sieci komórkowych podczas ŚDM. Jakie efekty ma to spotkanie przynieść?

- Spotkania są robocze i informacyjne. Wymieniamy uwagi z grupami zainteresowanymi. Było spotkanie z medykami, drogowcami. Były pomysły, które są teraz korygowane. Było spotkanie z operatorami sieci komórkowych. Wojewoda musi to pilotować. ŚDM to impreza kościelna. Komitet kościelny też się przygotowuje, ale gros zadań spada na rząd. Zabezpieczenie medyczne, drogi i szereg rzeczy są po naszej stronie. Przyjedzie do Krakowa masa pielgrzymów. Może ich być nawet 2 miliony i więcej. Stajemy przed wielkim zadaniem. Taka kumulacja osób na tak małej przestrzeni to precedens. Trzeba sobie z tym poradzić. Dlatego tych spotkań jest tak dużo. Dopinamy tematy. Do 15 marca mamy przedstawić rządowi konkretne rozwiązania, które będą realizowane. To jednocześnie termin kiedy ma wejść w życie specustawa.

 

Właśnie. W pana ocenie co powinno się znaleźć w specustawie, żeby ułatwić przygotowania do ŚDM?

- Nie śledziłem tego projektu. On jest na stronach sejmowych chyba. Te elementy muszą się zgrać. Specustawa musi to spiąć, jak chodzi o prawo budowlane czy rozwiązania szczegółowe dotyczące zabezpieczenia medycznego. Z tego co wiem to te elementy są w projekcie.

 

Przy okazji wojewoda Pilch obiecywał na Sądecczyźnie, że po ŚDM dyspozytornia pogotowia wróci do Nowego Sącza. To jest postanowione?

- Z tego co wiem wojewoda będąc w Nowym Sączu obiecał, że po ŚDM pochylimy się nad tematem. Rozmawialiśmy o tym. Są takie oczekiwania z Sądecczyzny. Pochylimy się na tym. Trudno na 5 miesięcy przed ŚDM dokonywać korekt jak chodzi o zabezpieczenie medyczne. Będą w Małopolsce nowe karetki. One też usprawnią system.

 

Czyli ta zmiana systemu ratownictwa, tak krytykowana przez przedstawicieli prawicy, nie jest przesądzona?

- Nie. Wojewoda obiecał analizę. Może następstwem tej analizy będą decyzje, ale trudno teraz mówić jakie. My działamy od 16 grudnia. Jest masa rzeczy do realizacji. Dużo czasu poświęcamy na ŚDM. Mamy wynotowane na czas po ŚDM pewne rozmowy i decyzje, w tym dyspozytornię w Nowym Sączu.